- Tu jesteś. Myślałem, że jeszcze śpisz - zaśmiał się blondyn.
- Widzisz, jestem szybsza od ciebie - uśmiechnęłam się.
- To się jeszcze okaże. Chodź - odpowiedział i pociągnął mnie w stronę drzwi.
*****
Kiedy wyszliśmy na błonia, poczułam rześki zapach rosy.
- Ścigamy się do Zakazanego Lasu! - krzyknął stalowooki i już go nie było.
Puściłam się biegiem. Byłam zaraz za nim, ale pod koniec trasy udało mi się go wyprzedzić.
- Dałeś mi wygrać! - krzyknęłam z wyrzutem i zaczęłam iść w stronę jeziora.
- Wcale nie - powiedział blondyn.
- Właśnie, że tak - odpowiedziałam i popchnęłam go w stronę jeziora.
- O ty! - krzyknął, a ja puściłam się biegiem. Niestety dogonił mnie. Już po chwili byłam przerzucona przez jego ramię. Zaczęłam się wyrywać.
- Puść mnie! - krzyknęłam, bijąc go piąstkami w plecy.
- Niby czemu?
- Bo tak chcę!
- Nie powiesz mi chyba, że nie jest ci wygodnie?
- Może jest, może nie jest, ale mnie puść!
- A co będę z tego miał?
- A co chcesz?
- Buziaka - powiedział i odstawił mnie na ziemię. Zaczęłam biec w stronę zamku. Już myślałam, że go zgubiłam, kiedy przy wejściu w coś uderzyłam.
- Myślałaś, że mi uciekniesz? - zapytał stalowooki.
- Szczerze? Tak - odpowiedziałam - Możesz mnie przepuścić?
- Nie.
- Dlaczego?
- Nie dostałem tego czego chciałem!
- Czyli czego?
- Dobrze wiesz co chcę.
- No dobrze - powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- Nie oto mi chodziło! - oburzył się blondyn.
- Nie marudź, na więcej trzeba sobie zasłużyć.
- A ja sobie nie zasłużyłem? - zapytał i zrobił smutną minkę.
- Nie.
- Czemu?
- Na mnie to nie działa. Musisz się bardziej postarać - odpowiedziałam.
- Tak? A co na ciebie działa?
- Łaskotki - mruknęłam sama do siebie.
- Co tam mamroczesz?
- Nic takiego - odpowiedziałam.
- Chodź, pokażę ci coś - powiedział stalowooki.
Zaczęłam biec za nim. Kiedy skręciliśmy za bijąca wierzbą i przeszliśmy przez gęste krzaki już wiedziałam gdzie mnie prowadzi.
- Skąd wiesz o tym miejscu? - zapytałam.
- Przychodzę tu zawsze się uspokoić, a ty skąd o nim wiesz?
- Też zawsze przychodzę tu kiedy jest mi źle.
- Zaraz wracam - rzekł blondyn.
Usiadłam pod wierzbą i zaczęłam obserwować taflę jeziora. Po kilku minutach zaczęłam się zastanawiać gdzie zniknął Draco. Właśnie w tym samym czasie ktoś zasłonił mi oczy. Poczułam łaskotanie w okolicach brzucha. Powstrzymałam chichot. Mrowienie niosło się ku górze. Nie wytrzymałam i roześmiałam się serdecznie.
- Draco! Przestań! - krzyknęłam śmiejąc się równocześnie.
- Nie! Nie przestanę!
- Przestań! Proszę!
- To rzeczywiście na ciebie działa - zaśmiał się - Ja wszystko słyszę. Zapamiętaj to sobie lwico.
- Dobrze, dobrze, ale już przestań - powiedziałam aż płacząc ze śmiechu.
- Co będę z tego miał? - zapytał, ale przestał.
- A co chcesz?
- Pomyślę.
- Dobrze, wracajmy już, jest późno.
Zaczęliśmy iść w stronę zamku.
*****
Na śniadaniu znowu usiadłam przy stole Slytherinu.
- Cześć Pansy! Cześć Astorio! - powiedziałam siadając pomiędzy Teodorem i Dygotką.
- Cześć Miona, zaraz po śniadaniu idę z As do Hogsmeade. Idziesz z nami?
- Jasne. Wpiszecie mnie na listę? Musze się przebrać.
- Oczywiście - odpowiedział Astoria.
- Idziemy z wami - powiedział Blaise.
- Nie!!! - krzyknęły równocześnie Pansy i As.
- Idziemy i koniec kropka - upierał się szatyn.
- Z tego co wiem, to macie dzisiaj trening - wtrąciłam i uśmiechnęłam się.
- I z tego co wiem, to idziesz na niego z nami - usłyszałam za sobą jego głos. Już po chwili obok mnie siedział Dracon.
- Nie, nie idę z wami na trening. Umówiłam się z dziewczynami. Poza tym co robiłeś tak długo?
- Nie ważne. Podaj mi dżem Granger.
- Co się mówi?
- Nie wygłupiaj się, tylko daj mi ten dżem.
- Najpierw powiedz magiczne słowo!
- Abrakadabra! Może być?
- Nie!
- To o co ci chodzi!?
- O magiczne słowo!
- Przecież powiedziałem!
- Nie o to mi chodziło!
- Hokus Pokus! Teraz może być!?
- Nie!
- Podaj mi ten dżem!
- Czekam!
- Na co?
- Dobrze wiesz Malfoy!
- Merline, jaka ty jesteś upierdliwa! Podasz mi ten dżem, czy nie?
- Nie!
- No trudno - powiedział blondyn podnosząc się z miejsca.
- Co ty robisz? - zapytałam.
- Sięgam po dżem - odpowiedział.
- Ale to jest woda!
- Wiem, mogę się napić, czy mi zabronisz?
- Ale w kubku masz jeszcze kawę - stwierdziłam.
- Ale zaraz mi się skończy.
- A po co ci cały dzbanek? - zapytałam.
- Zamknij się Granger!
- Okej fretko - odpowiedziałam i zaczęłam mieszać moje płatki, które już dawno przeistoczyły się w papkę. Nagle poczułam, że coś na mnie kapnęło. " Zdaję mi się" - pomyślałam. Nagle lunął na mnie wodospad wody.
- Malfoy!!! - wrzasnęłam. Dobrze, że wielka sala była prawie pusta.
- No co? - zapytał.
- Weź ode mnie ten dzbanek!!!
- Ja nic nie robię!
- Tak, a co to jest!? - wskazałam jednocześnie na naczynie nade mną i jego wyciągniętą różdżkę.
- Woda i różdżka - odpowiedział i uśmiechnął się szelmowsko.
- Przestań! Jestem cała mokra! - krzyknęłam.
- A co będę z tego miał?
- Merlinie, Malfoy! Zamknij się! W tej chwili przestań!
- Nie!
- Wrrr... - warknęłam i wyciągnęłam różdżkę w jego stronę. - Expelliarmus - szepnęłam, a różdżka blondyna wylądowała w mojej ręce.
- Ejjj... - krzyknął stalowooki.
Zwróciłam się w stronę zwijających się ze śmiechu przyjaciół.
- Sorry dziewczyny, ale muszę się jeszcze wysuszyć. Spotkajmy się o wpół do dziesiątej przy fontannie - powiedziałam wstając od stołu i z uniesioną głową ruszyłam w stronę wyjścia przy okazji waląc pewnego blondyna książką w łeb.
- Hej, a moja różdżka!? - usłyszałam jeszcze nim wyszłam z sali.
*****
Własnie ubierałam sweter, kiedy drzwi mojej sypialni otworzyły się gwałtownie.
- Granger, oddaj mi... - nie dokończył, bo stanął jak wryty.
- Co? - zapytałam.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że stoję przed nim na wpół ubrana. Blondyn zagwizdał głośno.
- No, no Granger. Z takiej strony cię nie znałem - powiedział stalowooki.
- Zapomnij - powiedziałam szybko ubierając bluzę do końca.
- Nigdy nie zapomnę o tych szmaragdowo-srebrnych koronek - odpowiedział rozmarzonym głosem Dracon.
- Zboczeniec - mruknęłam w jego stronę.
- Dziękuję, schlebisz mi - blondyn uśmiechnął się szelmowsko i zbliżył się do mnie. Zaczęłam się cofać. Nagle dotknęłam plecami ściany. Draco pochylił się nade mną. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Otoczył mnie zapach jego wody kolońskiej. Wzdychnęłam cicho.
- Nic nie mówiłaś, że gustujesz w barwach Slytherinu - szepnął mi do ucha lekko je przegryzając. Zrobiło mi się gorąco. Stalowooki uśmiechnął się. Nie sztucznie. Nie posłał mi swojego firmowego uśmiechu, ale uśmiechnął się szczerze. Poczułam jak jego ręce schodzą niżej, by w końcu wyjąć jego własność z tylnej kieszeni moich spodni.
- Do następnego razu Granger - powiedział odsuwając się ode mnie.
- Żadnego następnego razu nie będzie Malfoy - odpowiedziałam.
- Ja twierdzę inaczej - uśmiechnął się blondyn.
- Ty...ty...ty...
- Najwspanialszy mężczyzno mojego życia, książę Slytherinu, najseksowniejszy arystokrato, boski chłopaku, cudny Smoku. Och, dziękuję Granger. Nie trzeba było - powiedział jednocześnie zamykając drzwi.
- Ty sklątko tylnowybuchowa ty! - krzyknęłam w stronę zamkniętych drzwi. Zerwałam płaszcz oraz torbę z wieszaka i pobiegłam na spotkanie z przyjaciółkami.
- Granger, oddaj mi... - nie dokończył, bo stanął jak wryty.
- Co? - zapytałam.
Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że stoję przed nim na wpół ubrana. Blondyn zagwizdał głośno.
- No, no Granger. Z takiej strony cię nie znałem - powiedział stalowooki.
- Zapomnij - powiedziałam szybko ubierając bluzę do końca.
- Nigdy nie zapomnę o tych szmaragdowo-srebrnych koronek - odpowiedział rozmarzonym głosem Dracon.
- Zboczeniec - mruknęłam w jego stronę.
- Dziękuję, schlebisz mi - blondyn uśmiechnął się szelmowsko i zbliżył się do mnie. Zaczęłam się cofać. Nagle dotknęłam plecami ściany. Draco pochylił się nade mną. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Otoczył mnie zapach jego wody kolońskiej. Wzdychnęłam cicho.
- Nic nie mówiłaś, że gustujesz w barwach Slytherinu - szepnął mi do ucha lekko je przegryzając. Zrobiło mi się gorąco. Stalowooki uśmiechnął się. Nie sztucznie. Nie posłał mi swojego firmowego uśmiechu, ale uśmiechnął się szczerze. Poczułam jak jego ręce schodzą niżej, by w końcu wyjąć jego własność z tylnej kieszeni moich spodni.
- Do następnego razu Granger - powiedział odsuwając się ode mnie.
- Żadnego następnego razu nie będzie Malfoy - odpowiedziałam.
- Ja twierdzę inaczej - uśmiechnął się blondyn.
- Ty...ty...ty...
- Najwspanialszy mężczyzno mojego życia, książę Slytherinu, najseksowniejszy arystokrato, boski chłopaku, cudny Smoku. Och, dziękuję Granger. Nie trzeba było - powiedział jednocześnie zamykając drzwi.
- Ty sklątko tylnowybuchowa ty! - krzyknęłam w stronę zamkniętych drzwi. Zerwałam płaszcz oraz torbę z wieszaka i pobiegłam na spotkanie z przyjaciółkami.
*****
- Przepraszam za spóźnienie! - krzyknęłam w stronę dziewczyn stojących przy fontannie. - Pewien tlenionowłosy baran mnie zatrzymał.
" I tak wiem, że ci się podobało Granger" - usłyszałam w swojej głowie głos blondyna
" Zamknij się Malfoy" - odpowiedziałam mu tym samym.
Szłam obok niczego nie świadomych dziewczyn pogrążonych w rozmowie o nowej najmodniejszej fryzurze.
" Widzę, że jesteś bardzo zainteresowana rozmową" - znowu on.
- Pff... - prychnęłam.
- Coś się stało Miona? - zapytała Astoria.
- Nie, nic - odrzekłam.
" Dziękuję ci Malfoy" - odpowiedziałam nadal w myślach, jednocześnie ukradkiem szukałam blondyna.
" Zawsze do usług Granger. Ale i tak wiem, że wolałabyś spędzić ten czas ze mną. I nie zaprzeczaj, bo i tak ci nie uwierzę"
" Zamknij się Malfoy i skup się, w twoją stronę leci tłuczek" - warknęłam.
" Skąd wiedziałaś?"
" Intuicja"
" Policzymy się później Granger. A i kup mi coś ładnego"
"Wrrr..."
*****
Doszłyśmy do Hogsmeade. Swe kroki skierowałyśmy do Marvin. Weszłyśmy i już od progu przywitał nas pufek siostry madame Malkin.
- Dzień dobry Emmo!
- Witajcie dziewczynki - przywitała się z nami starsza pani. - Czego szukacie?
- Niczego konkretnego - powiedziała Pansy. - Chociaż w sumie... Miona ma niedługo urodziny, a więc...
- Bosko! - krzyknęła As. - Chodźcie dziewczyny!
Zaczęłyśmy przeszukiwać dział z sukienkami.
- Co wy na to? - zapytała Pansy ubrana w łososiową sukienkę.
- Bierz - powiedziałyśmy jednocześnie.
po godzinie Astoria także miała już wybraną sukienkę. Tylko ja nic nie miałam. Dziewczyny jednak nie dawały za wygraną. Nagle stanęłam jak wryta. Przede mną wisiała piękna suknia.
- I co? - zapytałam wychodząc z przebieralni.
- Bosko! - krzyknęły dziewczyny.
- Jakie piękne - powiedziała madame Marvin pakując nasze ciuchy do siatek.
- Dziękujemy.
- Dzień dobry Emmo!
- Witajcie dziewczynki - przywitała się z nami starsza pani. - Czego szukacie?
- Niczego konkretnego - powiedziała Pansy. - Chociaż w sumie... Miona ma niedługo urodziny, a więc...
- Bosko! - krzyknęła As. - Chodźcie dziewczyny!
Zaczęłyśmy przeszukiwać dział z sukienkami.
- Co wy na to? - zapytała Pansy ubrana w łososiową sukienkę.
- Bierz - powiedziałyśmy jednocześnie.
po godzinie Astoria także miała już wybraną sukienkę. Tylko ja nic nie miałam. Dziewczyny jednak nie dawały za wygraną. Nagle stanęłam jak wryta. Przede mną wisiała piękna suknia.
- I co? - zapytałam wychodząc z przebieralni.
- Bosko! - krzyknęły dziewczyny.
- Jakie piękne - powiedziała madame Marvin pakując nasze ciuchy do siatek.
- Dziękujemy.
*****
Po ogólnych zakupach udałyśmy się do Trzech Mioteł. otworzyłam drzwi i weszłyśmy do środka. Wygląd lokalu zmienił się przez wakacje. Weszłyśmy po schodach na piętro i usiadłyśmy na fioletowej kanapie w rogu pomieszczenia.
- Co podać? - zapytała kelnerka.
- 1 miętowa herbata, gorące cappuccino, caffe latte z imbirem, 2 czekoladowe przekładańce i 1 karmelowy psikus - złożyłam zamówienie.
"Dziewczyny są w toalecie, mam nadzieję, że dobrze pamiętałam"
- Co zamówiłaś? - zapytała Astoria.
- Niespodzianka - odpowiedziałam.
Po kilku minutach przyszło nasze zamówienie.
- Skąd wiedziałaś? - zapytała Pansy na widok swojego cappuccino i karmelowego psikusa.
- Jesteś magiczna! Kocham caffe latte, szczególnie z imbirem - ucieszyła się Astoria.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko.
- Herm?
- Tak As?
- Dlaczego w Miodowym Królestwie kupiłaś tego wielkiego tęczowego lizaka?
- Dla pewnego tlenionowłosego barana.
- Hihi, ale przyznajcie, że Draco nie ma już aż takich jasnych włosów - powiedziała Pansy.
- Dla mnie wygląda tak samo - odrzekłam, a dziewczyny roześmiały się.
Dopiero późnym wieczorem wróciłyśmy do zamku.
"Dziewczyny są w toalecie, mam nadzieję, że dobrze pamiętałam"
- Co zamówiłaś? - zapytała Astoria.
- Niespodzianka - odpowiedziałam.
Po kilku minutach przyszło nasze zamówienie.
- Skąd wiedziałaś? - zapytała Pansy na widok swojego cappuccino i karmelowego psikusa.
- Jesteś magiczna! Kocham caffe latte, szczególnie z imbirem - ucieszyła się Astoria.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się tylko.
- Herm?
- Tak As?
- Dlaczego w Miodowym Królestwie kupiłaś tego wielkiego tęczowego lizaka?
- Dla pewnego tlenionowłosego barana.
- Hihi, ale przyznajcie, że Draco nie ma już aż takich jasnych włosów - powiedziała Pansy.
- Dla mnie wygląda tak samo - odrzekłam, a dziewczyny roześmiały się.
Dopiero późnym wieczorem wróciłyśmy do zamku.
*****
Przeszłam przez obraz i moim oczom ukazał się niecodzienny widok. Draco siedział na kanapie, a wokół niego woda w powietrzu utwarzała to nowe wzory. Podeszłam do niego najciszej jak umiałam i już miałam go wystraszyć kiedy...
- Nie udało ci się Granger - powiedział chłopak
- Ale...ale...ale... Jak mogłeś mnie usłyszeć? - zapytałam jednocześnie przeskakując przez oparcie kanapy.
- Już mówiłem, ja wszystko słyszę - blondyn uśmiechnął się.
- Zimno tu - stwierdziłam.
- Wcale nie.
- Tak - powiedziałam i posłałam kulę ognia wprost w kominek. - Od razu lepiej.
- Mam wielką ochotę zrobić ci na złość, ale się wstrzymam.
- To dobrze, bo mam coś dla ciebie.
- Co?
- Proszę - powiedziałam jednocześnie wręczając mu lizaka.
- Ty...
- Ja?
- Ty wredna lwico! - zaśmiał się stalowooki i posłał w moją stronę kulę wody. Oddałam mu tym samym. Już po chwili po całym pokoju latały wodne i ogniste kule.
- Ok! Koniec!
Opadliśmy na podłogę. Cali byliśmy mokrzy, podobnie jak wszystko wokół. Podnieśliśmy się z dywanu i zaczęliśmy sprzątać. Po pół godzinie wszystko łącznie z nami było suche. Nagle usłyszałam grzmot i już po chwili niebo przecięła błyskawica.
- No pięknie. Idzie burza - stwierdził Draco i ruszył w stronę swojej sypialni. - Dzięki za prezent lwico - powiedział i zamknął drzwi.
*****
Leżałam na łóżku i nie mogłam zasnąć. Kolejny grzmot. Kolejny błysk. Skuliłam się pod pierzyną. Od dziecka bałam się burzy. Kolejny huk. Pisnęłam. W końcu wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę drzwi.
*****
Draco
Drzwi do mojej sypialni otworzyły się. Stała w nich Hermiona.
- Draco? Śpisz? - zapytała i zrobiła krok w przód .
- Nie, co się stało?
- No, bo... - powiedziała i zbliżyła się do mojego łóżka.
- Coś się stało?
- Nie! To znaczy tak...
- To co?
- Bo widzisz... - w jej głosie wyczułem przerażenie. Nagle niebo przecięła błyskawica. Brunetka pisnęła.
- Co się dzieje? Powiedz, przecież nie będę się śmiał.
- Boję się. Mogę dzisiaj z tobą spać? - wyjąkała.
- Wskakuj - powiedziałem podnosząc pierzynę.
Hermiona weszła do łóżka i obróciła się w moją stronę. Nagle huknęło przeraźliwie i pokój rozświetliła błyskawica. dziewczyna pisnęła i wtuliła się we mnie.
- Nie bój się, jestem tu - szepnąłem i otoczyłem ją ramionami.
- Dziękuję - ziewnęła i już po chwili wtulona we mnie odpłynęła w krainę Morfeusza.
Leżałem tak słuchając jej miarowego oddechu.
- Dziękuję Salazarze, że to ja, właśnie teraz, trzymam ją w ramionach - wyszeptałem i już po chwili także odpłynąłem w krainę snów.
*****
Oto zgodnie z obietnicą wstawiam nowy rozdział.
Jestem z niego zadowolona, ale czekam na wasze opinie.
Jak pewnie zauważyliście na blogu pojawiła się muzyka.
W każdej chwili mogę ją usunąć, jeśli się wam to nie podoba.
Ale jeżeli przypadło wam to do gustu może podawać w komentarzach tytuły waszych ulubionych piosenek.
Może akurat jakaś z nich przypadnie mi do gustu i pojawi się na blogu ;)
Dodatkowa informacja
Myśli bohaterów oraz rozmowy za pomocą legilimencji będą zapisywane w cudzysłowach.
Kolejny rozdział powinien pojawić się w środę lub czwartek.
CZYTAM = KOMENTUJĘ
Dracona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz